Można mieć fajne kable zasilające, bezpieczniki „for audio”, podstawki pod kable głośnikowe, elektroniczne cuda poprawiające elektryczność jaką zasilany jest nasz zestaw audio.
Można też postawić sobie w pokoju rezonatory akustyczne. Magia jak w Hogwarcie.
Takie śmieszne pionki od warcabów są rezonatorami. Tak, tak! To poważna sprawa! Jak donosi producent…
Rezonatory są aktywowane przez fale dźwiękowe w pokoju i produkują wydźwięk – subtelny podtekst, który można również zdefiniować jako kolor dźwięku. Ta kolorystyka jest często utracona podczas procesu nagrywania, a kiedy zostaje przez rezonator dodana, zawsze poprawia, a nigdy nie pogarsza, doznań dźwiękowych.
Tak czarować to nie umie nawet Harry Potter. Za zaklęcie jeszcze nie zostało do końca wypowiedziane…
Każdy pokój odsłuchowy wyposażony w rezonatory, które wpływając na muzykę z własnymi szczególnymi charakterystykami audio, i z tego punktu widzenia można powiedzieć, że rezonatory poprzez system akustyczny są w stanie zmodyfikować właściwości akustyczne pomieszczenia odsłuchowego. W bardzo wyrafinowany sposób, oczywiście.
Avada Kedavra.
Te cudeńka kosztować mogą nawet ponad 1600 brytyjskich funtów. Za sztukę. Producent wspomina jeszcze, że aby w odpowiedni sposób dostroić za pomocą owych rezonatorów charakterystykę naszego pokoju – często potrzeba kilku takich „urządzeń”, które to mają własne rezonanse i należy doświadczalnie ustawiać je w różnych miejscach.
Dwóch opanowanych, rosłych dżentelmenów trzymających biały kaftan – gratis w zestawie.
Powiem szczerze, że gdybym miał wydać ponad 8 tysięcy złotych za jeden dziwny pionek do szachów… Nie. Może lepiej nie wchodźmy w ten temat 😉